Zbyszek Zbyszek
260
BLOG

8 dzień mojego postu na samych warzywkach czyli o tym jak się zakochałem

Zbyszek Zbyszek Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Zakochałem się. Tak mi przyszło na stare lata. To się zdarza. Facetom. Więc schowajcie sobie swoje pretensje. Zobaczyłem ją pierwszy raz w centrum handlowym. Te łuki i owale ciała, będące w oczach każdego mężczyzny obietnicą czegoś przekraczającego nawet pragnienia, od razu przykuły mój wzrok.
 

image



Chodziłem tu, chodziłem tam, ale moje spojrzenia ciągle uciekały do niej. Zdawała się nie zwracać na mnie uwagi. Udawać obojętność. Zajęta sobą. Podszedłem bliżej i przechodząc, lekko dotknąłem jej skóry. Nikt nie zwrócił uwagi. Ona? Chyba też nie. Albo może raczej wyzywająco, dalej udawała, że wcale mnie nie widzi. Że nic nie poczuła albo jej nie zależy.

Tego było dla mnie za wiele. Po prostu podszedłem i zaprosiłem ją do siebie. Nie dałem jej żadnej alternatywy, żadnych szans odwrotu. Po prostu, godzinę później byliśmy u mnie. Objąłem ją dłońmi, jak pięknie jest móc dotykać, takich owali, jakich zakrzywień, takiego ciała.

Właściwie to zamierzałem, wiecie, najpierw zapoznanie się. Pobyć trochę ze sobą. Przynajmniej dwa dni. Rozmowy. Stopniowe zbliżanie się. To wszystko runęło. Nie mogłem się powstrzymać. A ona... cóż, otwarła się przede mną. Nie czekaliśmy nawet na noc. Gdy pochylałem się w stronę jej czarownie wilgotnego wnętrza i zanurzyłem w nim w końcu usta - tak, tak - słodycz była nie do opisania.

I już teraz, po konsumpcji naszego związku, wiem, że zawsze będziemy razem. Że ja będę do niej tęsknił, a ona będzie mnie witać, drobnymi kropelkami wilgoci, cudownym żółtopomarańczowym kolorem, i tą słodyczą, która w jej wnętrzu, nadaje się do smakowania zupełnie na surowo, i wcale nie jest twarda, tylko miękka, przyciągająca, oferująca przyjemność i zaspokojenie.
 

image



Dynia piżmowa, bo o niej tu mowa, stała się odkryciem mojego ósmego postu wg. Dąbrowskiej-Zbyszka. A może to wcale nie był ósmy post, tylko dziewiąty, albo siódmy. Sam nie wiem. Gubię się w tych dniach, w tych sukcesach, w tym wysiłku i zapamiętaniu. Dobrze, że spotkałem ją. Żeśmy się zbliżyli do siebie. Żeśmy się tak do końca poznali.

Poza tym, co do samego postu, to nie mam łaknienia. W kościele wystałem całą godzinę bez problemów. Sroki teraz łażą mi po balkonie. Nie lubię srok. Skrzeczą i chyba zabijają słabsze ptaki. Dziwna ta natura, piękna - chcemy podziwiać jej piękno, ale czasem bezwzględna.

No więc samopoczucie się unormowało i nie ma specjalnych sensacji, osłabień, zawrotów głowy itp. Jest umiarkowanie dobrze. Menu bez zmian. Na śniadanie sok. Na obiad warzywa na parze plus ogórki kiszone. Buraczki w słoiku zaczynają ładnie pachnieć. Zamieszałem wczoraj, bo zakwas lubi jak go zamieszać...

-------------------------------------------------------

Całość i relacje z wcześniejszych dn postu na blogu :)

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości