Zbyszek Zbyszek
271
BLOG

Trzy drogi życia człowieka: kontrola, mądrość, relacja.

Zbyszek Zbyszek Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Matka bierze dziecko na ręce, ono krzyczy i gwałtownie się wyrywa. Malutkie chce teraz w prawo, pobiec do zabawy, pobiec za tym, co piękne, co pociąga, czego chce. Matka bierze je mimo to, bo już czas, czas wrócić do domu, bo potem pociąg, bo trzeba do pracy, bo wymogi życia. Ono chce czego innego, stąd krzyk i wrzask, i kopanie, i płacz, i ostatecznie poczucie nieszczęścia, ból, który ucichnie w ramionach matki, albo wskutek wyczerpania.

Czy człowiek w całym swoim życiu nie jest jak to dziecko? Nie jest tak, że chcemy? Tego, co dobre, co słuszne, co piękne, co czyni nas szczęśliwymi? Co nam się jakoś należy? Co - naszym zdaniem - powinno być?

A może nasze życie, to właśnie nieustanne pragnienie, aby było tak, jak chcemy, bo inaczej nie będziemy szczęśliwi. Aby świat wyglądał tak, jak chcemy. Aby rzeczywistość w tym czy w tamtym fragmencie była taka, jak uważamy, że powinna być. I gdy wszystko, dokładnie wszystko idzie na wspak, gdy to, czego pragniemy staje się przeciwieństwem naszych pragnień, gdy nic z tego, co chcemy się nie ziszcza, gdy tracimy to, na czym najbardziej nam zależy, to nas boli. I przeciwnie, gdy się nam spełnia, gdy jest, jak powinno, gdy mamy kontrolę choćby częściową nad życiem - wtedy jest dobrze, czujemy satysfakcję, bezpieczeństwo, spełnienie.

To droga władzy albo kontroli - ta nasza skłonność, ta tendencja, to pragnienie za wszelką cenę ziszczenia naszej woli dobra. Bo przecież dobra pragniemy, a zło chcemy eliminować. "I otworzą wam się oczy. I poznacie dobro i zło - usłyszeli ludzie".

Pragniemy też mądrości. Chcemy ją posiadać. Wytłumaczenia, wiedzę, sposoby, prawdę. Chcemy ją posiadać, bo to nas uszczęśliwi albo przynajmniej pozwoli na większą kontrolę nad tym, co się dzieje. Filozofia i religie wschodu oferują tę właśnie drogę. Drogę mądrości, która zbawia, oświeca, uszczęśliwia. Bo już wiesz - jak jest. Bo poznałeś. Bo "prawda was wyzwoli".

Więc łapczywie czytamy. Newsy, blogi, tweety. By wchłonąć w siebie więcej. By wiedzieć, jak jest. By być na bieżąco. Słuchamy też kazań i nauk tych, co zgłębili - tajemnice życia. Bo chcemy usunąć, ból, jaki czujemy. Bo chcemy być więksi. Bo chcemy mieć, po prostu mieć tę mądrość, która naprawdę tłumaczy, cały ten świat, całe nasze życie. I wtedy spokój i pełnia, które są - tak to nam się wydaje - owocami mądrości.

Kłopot w tym, że nigdy nam dość. Że poznajemy, że myślimy, że to już, a potem znów - pragniemy. Kolejnej mądrości, kolejnych nauk, odkryć, sensów, wiadomości, a pełnia, która była obietnicą, ciągle się odrobinę oddala i ciągle szukamy i żaden sens tak naprawdę nie jest wystarczający.

Trzecia droga jest dziwna. To droga relacji. Kłopot z nią polega na tym, że strona owej relacji jest nieosiągalna. Nie można być w relacji do czegoś, do kogoś, kogo nigdy się nie widzi ani nie widziało, kogo się nie słyszy i nie da się usłyszeć, kto nie ma żadnego kształtu ani miejsca, gdzie mógłby się znaleźć. Religie, które mówią o tej relacji, proponują by sobie wyobrażać, że ów ktoś albo coś jest określone, że jest on w kościele, tam gdzie pali się lampka... Że jest "nad" nami, bo przecież nie "pod". Że słyszymy jego głos, gdy słuchamy tych, co mówią (że mówią) w Jego imieniu. Albo, że to jego głos jest w tym, co się nam przydarzyło, tylko musimy ów głos usłyszeć, owe zdania zobaczyć, czyli znów - wyobrazić sobie.

Ale to wszystko wyobraźnia. Taka, która prawdę zniekształca bardziej, aniżeli o niej coś mówi. Bardziej przesłania i zasłania, aniżeli pokazuje. Więc znów to pytanie, czy można być w relacji do takiego kogoś, kto w "obiektywny" sposób nie jest osiągalny? I co to właściwie za relacja? Czy aby nie wymyślona przez człowieka od początku do końca?

Nie ma na to pytanie sensownej odpowiedzi. Pozostaje czysta decyzja: Wejść w tą relację czy nie? Na drogę relacji nie wprowadzi człowieka nic poza jego decyzją, jego wyborem, by kochać Miłość. To ów wybór tworzy tę relację. Nie da się w nią wejść w inny sposób: poprzez wyjaśnienie, poprzez spróbowanie z zewnątrz itd. Więc to taki paradoks, że miłość nie jest wyjaśnialna ani poznawalna poza nią samą. Jedynym sposobem na jakieś jej doświadczenie jest wejście w nią i... do jakiegoś stopnia jej współtworzenie.

"Ja jestem drogą, prawdą i życiem" - powiedział o sobie Bóg. Więc prawda ostateczna to nie jest zbiór wyjaśnień, na temat świata, na temat sensu życia, na temat celu istnienia. Prawda to nie jest zbiór poglądów ani twierdzeń religijnych lub naukowych. Prawda to Osoba, prawda to Miłość, poznać prawdę to być w relacji do tej Osoby, do tej Miłości. Chrześcijanin wiele wie. Ale nie są to rzeczy ważące ani go uszczęśliwiające. Są potrzebnymi narzędziami, gdy zajmuje się takim czy innym przejawem rzeczywistości. Chrześcijanin ma wielkie plany, zamiary, dążenia i pragnienia. Ale nie wiąże z nimi swojego bezpieczeństwa, poczucia szczęścia i spełnienia, bo je czerpie z relacji, w którą wszedł.

Chrześcijanin stawia tę relację na pierwszym miejscu, przed mądrością, pragnieniem posiadania i kontroli, bo "Królestwo boże jest jak skarb. Człowiek, który go znalazł w ziemi, sprzedał  w s z y s t k o,   co miał, by go pozyskać. Dziwna to droga. Może to droga dziecka, które przekonuje się, że jedynym celem matki jest jego szczęście, jego samostanowienie, jego wolność, jego życie. A to, że w danym momencie matka zabiera je wbrew jego woli, przestaje je ranić, bo już wie, że to dla jego dobra, bo już czuje i zna - jej miłość.

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości