Zbyszek Zbyszek
3173
BLOG

Źli ludzie i co z nimi zrobić

Zbyszek Zbyszek Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Camino, zwłaszcza takie trochę ekstremalne, gdzie spotyka się albo przekracza własne granice, nauczyło mnie pewnej prawdy: żyjemy ideami niepokrywającymi się z rzeczywistością. Posiadamy pewne przekonania i nie ważne jak bardzo rzeczywistość by od nich odbiegała, nie wyrzekniemy się ich. By je zachować, zanegujemy własne doświadczenie, znajdziemy wytłumaczenie dla faktów sprzecznych z naszym obrazem świata lub po prostu je odrzucimy.

Jednym z takich odkrytych przeze mnie, a wcześniej odrzucanych faktów było to, że - istnieją źli ludzie. Na Camino hiszpańskim, zorganizowanym i pełnym pielgrzymów, złego człowieka w zasadzie nie da się spotkać. Co więcej, zawsze myślałem, że ludzie są dobrzy. Dobrzy i już. Jeśli są źli, to przez zapomnienie, przypadek, przejściowo, przez pomyłkę, jakieś zawieruszenie się w życiu i wystarczy, wystarczy do nich odpowiednio podejść. Dać im zrozumienie, uprzejmość, wyciągniętą rękę. Ostatecznie, idąc za radą Jezusa, można im nadstawić drugi policzek, oddać jeszcze płaszcz jeśli chcą szaty i wtedy przesłanie dobra do nich dotrze. Bo ludzie potrzebują tego dobra i na nie reagują, i przestają być źli, gdy z dobrem się spotykają.

A jednak, przynajmniej na użytek tego życia tu na ziemi, tak wcale nie jest. Tu spotyka się czasem po prostu ludzi złych. Ludzi złych, to mam na myśli takich, na których wyżej wspomniane metody - traktowanie ich dobrem - nie działają. Nigdy nie mogłem i nie chciałem przyjąć do wiadomości, że tacy ludzie mogą istnieć. Nigdy mi się to przysłowiowo "w głowie nie mieściło".

Zły człowiek to nie znaczy od razu morderca, groźny przestępca. Źli ludzie bywają źli w bardziej łagodny choć równie bezlitosny sposób. Po prostu się zdarzają.

Istnieją trzy typy złych ludzi, trzy postawy jakie prezentują. Pierwszy typ to ludzie, którzy wykorzystują innych. Dla nich nie liczy się nic oprócz ich własnej korzyści. Zaślepieni, tę korzyść uczynili własnym bogiem, to jest podporządkowują jej osiągnięciu wszystkie swoje działania, postrzegają w jej perspektywie - innych ludzi. To ci, o których Jezus powiedział: "Nie można służyć Bogu i mamonie". Przy czym mamona jest tu nawet szerszym pojęciem niż pieniądze. Dla tych ludzi inni są rzeczami. Rzeczami w procesie gromadzenia przez nich mamony. W moim odbiorze spośród trzech typów złych ludzi ci są najmniej szkodliwi.

Drugi typ złych ludzi to ci, którzy chcą podporządkować sobie innych w imię wielkich idei i wartości, które uznali za swoje. Ich bogiem, nie jest mamona i korzyść, jest nim jakaś wizja życia ludzi, wizja stosunków między nimi, wizja świata, która jest tak ważna, tak święta, tak zagrożona, że wobec jej istnienia i realizacji nic innego się nie liczy. Tacy ludzie wobec innych żądają podporządkowania się. Posłuszeństwa. Wyznawania tych samych wartości i myślenia tak samo. Ludzie dla nich są już nie tylko przedmiotami jak dla grupy pierwszej, ale są często śmiertelnym zagrożeniem ich idei, a ponieważ te idee są ich bogiem, ponieważ się z nimi całkowicie i w pełni utożsamili, inni są zagrożeniem dla nich samych, a to zdejmuje wszelkie hamulce. Ci źli ludzie innych używają. Mają wobec nich dwie postawy: presji i agresji. Chcą nad innymi kontroli. Jej realizację uważają za swój "święty" obowiązek.

Trzeci typ złych ludzi, jest stosunkowo rzadki, ale nie na tyle, żeby nie spotkać ich w życiu. Życie tych ludzi nie jest wykorzystywaniem innych dla własnej korzyści, nie jest też postawą negatywnej presji i pozbawionej hamulców agresji w odpowiedzi na brak podporządkowania się. Ten trzeci typ złych ludzi lubi po prostu innych krzywdzić. W jakiś "magiczny", trudny do pojęcia sposób czerpie przyjemność z zadawania bólu innym osobom. Ze stwarzania im problemów. Ze skrzywdzenia ich w jakiś sposób. Taki człowiek idzie i rzuca kamieniem w okno. Żadnego przychodu z tego nie ma. W żaden sposób drugiego sobie nie podporządkowuje, a jednak krzywdzi kogoś. Taki człowiek bije butelkę po piwie specjalnie na ścieżce rowerowej. Bo będą jeździć i będzie fajnie. Tacy ludzie chyba najbliżej są zła. Są blisko na jakimś pozaintelektualnym poziomie. Na poziomie egzystencjalnym, bo sensem zła jest krzywdzenie człowieka.

Pozostaje odpowiedź na takie spotkania, na takich ludzi. Co zrobić, gdy się chcący lub nie chcący znajdziemy w sytuacji obcowania z nimi? Moja religia od lat wpajała mi dobre sposoby. Trzeba nadstawić drugi policzek, trzeba powstrzymać się od przemocy, zło dobrem zwyciężaj czyli niech cię Pan Bóg broni, byś zacisnął pięści i po prostu się odwinął. Przebaczaj nie raz, nie siedem razy, tylko siedemdziesiąt siedem.

To nie działa. To jest przeciwskuteczne. To jest szkodliwe. Pewnie dlatego właśnie nie mogłem uwierzyć, że są ludzie, do których te środki nie trafiają. Przeciwnie zupełnie, jakby całkiem naturalnie powodują eskalację wrogich i złych zachowań. Zamiast sprawić, że zły człowiek przejrzy na oczy, dają większe pole do popisu dla jego negatywnych i krzywdzących ludzi postaw. Zło dobrem zwyciężaj - oferowane i propagowane przez moją religię w wersji: "na agresję i krzywdę odpowiedz dobrem i łagodnością" - jest bardzo dobrą i szlachetną koncepcją dla głoszących, ale może być druzgocąco szkodliwą dla tych, co ją przyjmą i zastosują w życiu.

Popełniamy trzy błędy w relacjach ze złymi ludźmi. Pierwszy to taki, kiedy kiedy do złego człowieka podchodzimy "po raz enty" z otwartym sercem i dłońmi, bo wciąż widzimy (czy chcemy widzieć) w nim "dobrą stronę", wciąż "mamy nadzieję", wciąż nie możemy uwierzyć. Przecież to niemożliwe. Przecież ludzie tacy nie są. Spróbujmy jeszcze raz. Drugi błąd to taki, kiedy przez złem i agresją ustępujemy. Trzeci gdy w wchodzimy w spiralę "wymiany ciosów" na podłożu emocjonalnym. Negatywne uczucia są żywiołem zła, mogą stać się także naszym.

Czy jednak nie należy wybaczać? Wybaczać zawsze? Należy. Tylko wybaczać, to znaczy zrezygnować z pragnienia wyrządzenia krzywdy w odwecie za własną. Nie znaczy w żadnym razie pozwolić, by zły człowiek dalej nas krzywdził. Naiwny, błędny idealizm głoszony przez ludzi, którzy nie żyją w "zwykłym" środowisku i nie spotykają się z jego uwarunkowaniami, jest tworzeniem fikcji. Złym ludziom trzeba zawsze dawać kredyt zaufania. Gdy go zawiodą, trzeba im wybaczać. Gdy o to poproszą, trzeba im umożliwić czynienie dobra i powitać ich na tej drodze. Można nawet, gdy nas na to emocjonalnie i materialnie stać, dać im ten dodatkowy płaszcz i nadstawić ten drugi policzek. Ale trzeba rozumieć, że procesy kształtowania ludzi zachodzą czasem tak głęboko i tak zmieniają ich postrzeganie, że ludzie nie są w stanie się zmienić. Pozostaje wtedy przejść obok nich, nie wchodzić w relacje i to, co najtrudniejsze, a konieczne -  życzyć im dobrze. Bez tego ostatniego elementu, można zejść na ich drogę. Zasadzić w sercu cierń urazy, hodować ogród bólu, pretensji i cierpienia. Podlewać go codziennymi wspomnieniami, nawozić powtarzanym przeżywaniem krzywdy. W końcu zamieszkać w tym ogrodzie, który dla nas zło przygotowało przy pomocy innych. Nie. To nie miejsce dla człowieka. Ludzi trzeba lubić, dobrych i złych. I trzeba życzyć im dobrze, to jest żeby byli szczęśliwi, żeby to szczęście odnaleźli. Tylko "tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych." Ba... i to jest dopiero zadanie :)

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo