Tradycja i postęp to dwie nogi, na których stoi człowiek i cała ludzkość. Żadna z nich samoistnie nie zapewnia człowiekowi dobrobytu. Nie czyni go człowiekiem. Tradycja to przywiązanie i powtarzanie tego co było, tego co minione. Tradycja jest w pewnym sensie świętością. Z tradycją wiążą nas emocje. Tradycja stanowi o naszej samoidentyfikacji. Tradycja umieszcza nasze życie, bytowanie, w znacznie szerszym kontekście czasu, przestrzeni i zdarzeń.
Stąd pielęgnując świąteczne tradycje jesteśmy po prostu Polakami. Jesteśmy w jakiejś mierze czymś więcej niż tylko mniej niż 100 letnim indywidualnym bytowaniem na tej ziemi. Jesteśmy jakoś Razem, z tymi co byli przed nami, i jesteśmy jakoś Razem, z tymi co po nas przyjdą, gdy będą kontynuować nasze tradycje, gdy w sposób emocjonalny, obejmą na nowo dawne zwyczaje, postawy, zachowania.
Tradycja wynosi nas z doczesności i codzienności na przestrzeń przerastającą "dzisiaj" i "tutaj". Jesteśmy na Dzikich Polach, jesteśmy u brzasku drugiej RP, jesteśmy w szarych przygnębiających czasach komunizmu, jesteśmy w wiekach jeszcze wcześniej minionych.
I zachowujemy. Zachowujemy to co nam drogie. Bo zwyczaje to tylko materialna otoczka, treści głębszych, tego co w nas w środku. Pietyzmu dla rodziny, pragnienia bliskości i miłości, którego doświadczać chcemy teraz. Oparcia tych pięknych dążeń w pragnieniu Nieskończoności, czyli w Bogu samym.
Dlatego dobrze, że Polacy śpiewają kolędy. Że piją kompot z suszu. Że barszcz jest postny, mimo, że ksiądz powiedział, że w wigilię post nie obowiązuje. Ależ oczywiście, że obowiązuje. Obowiązuje nawet bardziej niż ten kościelny. Bo bierze się z serca, z tego co prawdziwe. A ten drugi, bierze się z ustalonego przepisu. Z normy, którą ktoś ustalił i nakazuje przestrzegać.
Oczywiście tradycja bez postępu, byłaby zamknięciem się w ciasnych ścianach powtarzalności, w sumie niemal śmiercią, bo wszystko co żywe - rozwija się. Dziś jednak i jutro, jest święto tradycji. Tego naszego przedmurza, tego progu, który chroni nas samych, przed tym, aby nie zmył nas pęd nowoczesności, szaleństwo doraźności, utrata głębszej, opartej w rzeczywistej historii, tożsamości.
Przybieżeli do Betlejem pasterze. Grają skocznie dzieciąteczku na lirze. Chwała!