Rzeczywistość nasza z racji swej wirtualności (człowiek poznaje obraz medialny a nie świat rzeczywisty) coraz bardziej staje się fantazmatyczna czyli urojona. Gwarancją "realności" kolejnych fantazmatów są stada autorytetów sączących swoją "autorytotowość" na spanikowane fantazmatycznością umysły "obywateli".
Dlaczego tyle w cudzysłowie? Bo to wszystko fantazmaty? Pozór jedynie? Urojenia telewizyjno gazetowe?
Osiwiałe głowy himalaistów rozumu i rozsądku ludzkiego oprószone laurami profesorskimi, pochylają się nad miednicą telewizyjną i wyczarowują urojenia: a to OFE, a to NFI, a to Konstytucję w której prezydent jest wyłącznie po to, żeby był większy zamęt ( no tak potem wszyscy się pochylają jak wredna rzeczywistość wyłazi z butów, że przecież to do kitu ). Globalne ocieplenie, dziura ozonowa, świńska głupota, ptasia ciemnota i grypa jak stypa.
Przykładem urojenia jest waluta o nazwie Euro. Niby wszystko przemawia "za". To znaczy nie dokładnie wiadomo - "co" przemawia za, ale wiadomo za to kto!
Euro ma gwarantować lepszy rozwój państwom Europy. Tańsze kredyty. Taki hokus pokus, jak masz Euro a nie Drahmy to będzie Ci się lepiej żyło, niezależnie od tego czy będziesz lepiej gospodarował. Na pierwszy rzut oka głupota, ale w powodzi poważnych spojrzeń profesorów i ekspertów od gospodarki głupota nabiera sensu.
Spadek kosztów wymiany walut (ach te przeliczenia), stabilność i w ogóle. Przy tworzeniu wspólnej waluty pominięto jedną oczywistą prawdę. Waluta jest instrumentem PAŃSTWA. Państwa, które ma swoje interesy i swoją politykę. Ale cicho, udajemy że tego nie wiemy. Wszak żaden gigant finansowego umysłu na to nam nie zwraca uwagi.
Ponieważ jednak waluta j e s t instrumentem państwa, rzeczywistość zaś można oszukiwać jedynie na krótko (patrz gospodarka socjalistyczna), to istnieją realnie jedynie dwa wyjścia i nie istnieje trzecie.
To trzecie, które nie istnieje to utrzymanie status quo. Europa w obecnym kształcie polityczno organizacyjnym ze wspólną walutą istnieć po prostu nie może.
Pierwsze możliwe wyjście to stworzenie Państwa Europejskiego. Państwa z prawdziwego zdarzenia. Wydaje się, że szereg działań "miękkich" do tegoż właśnie celu nas wszystkich prowadzi. Prawodawstwo - 80% regulacji przychodzi z Brukseli. Sądownictwo - nadrzędność wyroków Europejskiego Trybunału w Strasburgu nad orzecznictwem krajowym. Europejski nakaz aresztowania. Lisbona z "prezydentem" (haha) UE i jej ministrem (haha) spraw zagranicznych. Flaga i hymn.
Wspólna waluta miała być kolejnym instrumentem tworzenia wspólnego Państwa, niestety rzeczywistość zaskrzeczała i zamiast szprychą w kole napędowym Jednego Państwa Europejskiego stać się może kijem w szprychach tego koła.
Jeśli więc uda się powołać Państwo Europejskie z prawdziwego zdarzenia (jedne siły zbrojne i federalny aparat przymusu) to waluta Euro odnajdzie swoje uzasadnienie i przetrwa.
Drugie możliwe wyjście to utrzymanie federacyjnej Europy, czyli stan obecny, gdzie interesy Państw i ich polityka nie są wcale tożsame ze sobą. W takim przypadku Euro nie ma żadnego sensu. Jego czołowy hit reklamowy "będą tańsze kredyty" staje się coraz bardziej mitem i brak jest realnego uzasadnienia dla Nowego Rubla Transferowego.
Tak czy inaczej, rzeczywistość wymaga od kolejnego fantazmatu dopasowania się do jej wymagań. Albo Państwo i Waluta, albo federacja i waluty państwowe. Rozstrzygnięcie leży więc po stronie politycznej, ekonomiczne będą następstwa.
Czasem wydaje się, że to dobrze, że rzeczywistość jeszcze istnieje.